Post
autor: ub1k » pt lis 05, 2010 3:06 pm
Największym błędem podczas kupowania auta 4x4 jest sugerowanie się początkową ceną.
Z doświadczenia jakie nabyłem przy eksploatacji moich aut przychylam się do stwierdzeń kolegi powyżej - miatman.
Należy zdecydować czy auto, które kupujemy będzie u nas na dłużej czy tylko to chwilowa fascynacja. Jeśli kupujemy auto, którego nie chcemy się pozbywać, to można kupić cokolwiek, gdyż strata na wartości nas nie dotknie - zwyczajnie nie sprzedamy.
Niestety lub stety jedynym autem 4x4, który trzyma cenę w czasie jest Mercedes G-Klasa.
Podam prosty przykład. Kupiłem prawie 20 letniego G za 32tys pln. Mój znajomy równocześnie kupił plaszczaka Opel Vectra za 34 tys. Po półtora roku sprzedałem swoją G za 33,5 pln, Opel zszedł za 25 tys. Zarówno ja jak i kolega wkładaliśmy w auta. Ja przeszło 6 tys, on ok 4 tys.
Jeśli ktoś liczy, że ominie go pakiet startowy, niech da sobie spokój. Takich aut nie ma. Oj, mój błąd...są - w salonach.
Konkrety.
Miałem do tej pory 3 auta 4x4.
1. Samuraj 1,9 TDI - tak naprawdę turbina była do dostosowania do norm Eco, mocy to nie dawało.
2. Mercedes W463 - 3 litry w benzynie 170 KM
3. Mercedes W463 - 3 litry w benzynie 170 KM
Miałem okazję przejechać się też Patrolem.
Z moich doświadczeń, jeśli auto ma być jako jedyne i to w rodzinie a nie do zabawy, zdecydowanie Samurai się do tego nie nadaje. Kiedyś sądziłem, że nigdy nie sprzedam swojego Samurajka, lecz życie zweryfikowało to szybko.
Komfort i bezpieczeństwo
Komfort zerowy (resory, krótki rozstaw etc). Bezpieczeństwo bierne bardzo słabe. Niska masa, blachy jak z puszki po sardynkach. Bezpieczeństwo na drodze też kiepskie. Wentylacja słabiutka. Deszcze, jeden kierowca i wszystkie szyby zaparowane. Auto dość głośne. Przy prędkości ok 100-120 km/h hałas był bardzo uciążliwy pomijam, że moją głupotą było jechać tym autem a taką prędkością.
Zimą bez dobrych opon zimowych nie ma co wyjeżdżać na asfalt. Krótki rozstaw osi i napęd na tył (brak międzyosiowego mechanizmu różnicowego) powoduje, że auto samo wpada w poślizg podczas gwałtowniejszego dodania gazu, że nie wspomnę o nagłej zmianie kierunku.
Jeżdżenie na MT zimą jest szaleństwem. Wiem co piszę, bo z duszą na ramieniu przjeździłem zimę na BFG MT. Dwa razy wyleciałem z trasy (na szczęście na drodze mocno pobocznej).
Samurai zimą to auto do nauki driftu.
Spalanie - 8 litrów oleju. Mało? Na dojazdy do marketu OK, ale gdzie upchnąć więcej sprzętu, czy rodzinę, nie mówiąc o wakacjach etc.
Awaryjność i serwis
Szukałem młodego rocznika aby jak najmniej było w nim zmotane (wręcz seryjny) i jak najmniej się psuło z racji wieku.
Psuły się pierdoły. A to poduszki pod reduktorem, a to linka hamulca ręcznego, a to krzyżaki wałów napędowych, a to sprzęgło etc.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, ze ASO Suzuki nie było przygotowane do serwisowania mojego auta. Czekałem ponad tydzień na tarczę sprzęgła i docisk. Panowie w ASO nie mogli mi powiedzieć jakiej firmy zamawiam sprzęgło! Nie wiedzieli co jest w kartonie aż nie rozpakowali. Niestety aby rozpakować musiałem kupić. (2 tys pln)
Panowie z ASO nie byli w stanie stwierdzić jakiej długości ma być linka hamulca ręcznego - musiałem dorobić. Jak im powiedziałem, że mam diesla nie benzynę to już zaczynały się schody - bo tam coś jest inaczej, niż w benzynach etc itp. Chciałem zmienić turbinę i podrasować silnik. W ASO nie wiedzą jaki to właściwie mam silnik, bo głowica od francuza ale reszta...to wiedzą tylko japończycy. Sam doszedłem co to za silnik i jaką turbinę do niego wsadzić. Na forum są jeszcze moje posty.
Dramat. Samuraja serwisowałem w w serwisie Landrowera, bo nikt nie chciał się do niego dotknąć. (ASO po przeprawach z częściami odpuściłem).
Mimo wielkiego sentymentu jakim dażyłem to auto stwierdziłem, że nie da się pogodzić jego funkcji z funkcją auta rodzinnego a już na pewno nie jedynego.
Strata na wartości zdecydowanie większa, niż w Mercedesie.
Podsumowanie:
Zakup 22 tys (rocznik 2001), Pakiet 5 tys, Sprzedaż 19 tys
----------
Przyszedł czas na Mercedesa G.
Długo szukałem. Wieloma się przejechałem. Ale do tej pory pamiętam to pierwsze uczucie...niezniszczalności. Tak... czułem się na drodze nieśmiertelny. Prawie 2,5 tony żelastwa, stały napęð 4x4 na każdej nawierzchni daje takie właśnie odczucie.
Komfort i bezpieczeństwo
Nie ma co się rozwodzić. Komfort dużego auta osobowego plus wysoki punkt sidziska - super widoczność na każdy skrzyżowaniu.
Sprężyny, klimatyzacja, skóra, automatyczna skrzynia biegów, 3 blokady mechanizmów różnicowych (mechaniczne blokady 2 mostów), ABS, wspomaganie kierownicy, podgrzewane fotele, podgrzewane lusterka, szyberdach.
Ostatniej zimy nie było dla Gelendy. Zimą ani razu nie udało mi się nawet celowo wprowadzić auto w poślizg. Idzie jak czołg. Minusem jest długa droga hamowania. Dobre opony poprawiają tę kwestie, lecz nie oszukujmy się 2,5 tony nie jest łatwo zatrzymać.
Pakowność długich Gelend jest wzorowa. Mocne sprężyny, kwadratowa kubatura pozwalają wepchnąć dużo. Aby było śmieszniej, to dopiero dociążona Gelenda robi się prawdziwie miękka i komfortowa jak dobra limuzyna.
Awaryjność i serwis
Jeśli trafimy zadbany egzemplarz psują się tylko drobiazgi. Jeśli trafi się zaniedbany egzemplarz - potrafi zrujnować. Zresztą jak każda marka - nawet malutki Samurai.
A to pompka od spryskiwacza (w ASO 150 pln), a to siłowniczek zamka centralnego (zamiennik 50 pln). Najczęściej wymiana łożysk, piast, krzyżaków. Jednak te elementy starczają na setki tys km.
W auto wlewam paliwo, wymieniam płyny i cieszę się jazdą.
Ceny w ASO nie są wyższe od cen np Volvo czy Audi do samochodów osobowych. Są niedrogie elementy ale są też i zaporowe ceny na np wały napędowe. Koszt krzyżaka made in Germany w serwisie specjalizującym się w tym to ok 400-500 pln. Drążek kierowniczy - 450 pln. Można jak widać omijać serwis. Taniej czasami wymienić silnik, niż go gruntowanie remontować.
Jednak... idę i od razu wiem ile kosztuje i mam praktycznie od ręki i pewność, że jest to element dokładnie do mojego samochodu. Nie ma wróżenia z fusów, zaglądania pod maskę etc. Podajesz VIN i wiesz. Można szukać zamienników - są takowe. Można kupić części innych firm, niż Mercedes, które szły na pierwszy montaż do Gelend. Różnią się brakiem gwiazdki na pudełku i ceną. Cena części odzwierciedla jakość.
Minusem tych aut są koszta paliwa. Moje auta 3.0 benzyna były zagazowane przez co spalanie w mieście latem to ok 17 litrów gazu w jednym egzemplarzu, 22 litrów gazu obecnie, spalanie w trasie takie same przy prędkości 90-120 km/h też 20 litrów LPG.
Owszem to nie mało, lecz można lać w inne auto 8-10 litrów ropy i co roku tracić na nim 3 tys pln. Ja wolałem lać paliwo.
Przy dobrej instalacji gazowej - IGS Landi Renzo(wtrysk ciągły gazu) nie ma możliwości tzw. strzałów etc. Auto ma dynamikę, nie czuć nawet zapachu gazu. O tym, że auto jeździ na gazie pokazują tylko 2 butle w bagażniku umiejscowiona na nadkolach przez co bagażnik nie wiele traci na przestrzeni.
Strata na wartości zdecydowanie mniejsza, niż innych marek.
Zakup pierwszej Gelendy: 32 tys (rocznik 1991), Pakiet 6 tys (zawsze robię na tip-top bez oszczędzania), Sprzedaż 33,5 tys
Sprzedałem aby kupić inną Gelendę. Lepiej jest sprzedać i dołożyć, niż próbować podnieść standard auta przez dokładanie elementów (klima, skóra etc, lepsze zawieszenie etc.)
Piękny egzemplarz w pełnym wypasie, o którym wspomniałem powyżej. Udokumentowany przebieg do 170 tys km. Od jednego właściciela oczywiście z silnikiem benzynowym (zdecydowanie mniejsze przebiegi, niż w dieslach a to ten sam silnik co w W124, który na aukcjach można kupić kompletny za 3000 pln).
Reasumując. Jeśli kupisz z dobrych rąk, to Mercedes G może pełnić funkcję rodzinnego auta. Jednak nigdy nie uda się połączyć auta 4x4 rodzinnego z autem 4x4 do upalania w terenie. W takim wypadku trzeba mieć dwie Gelendy lub do zabawy Samuraja. Lecz post nie dotykał wartości terenowych aut a aspekty rodzinnej funkcjonalności.
Ostatnio zmieniony pt lis 05, 2010 3:28 pm przez
ub1k, łącznie zmieniany 1 raz.
Samurai 1.9 PSA lift 2" BFG MUD MT
W463 300GE
W463 300GE
V70 2.5 TDI R5 na suwaku