Mi dwa razy skoczyła czapka w RD28T, a teraz jeździ z kolejną uszczelką i szafa gra
W RD28ETi nigdy mi się nie zagrzał, ale chłodnica i wisko sprawne, silnik miał 60 tysięcy jak kupowałem auto, ja dociągnąłem do 90 tysięcy i zmieniłem na 4,2, a silnik 2,8 czeka na kupca.
Teraz mam zrobione 10 tysięcy TD42Ti i raz zaczął się grzać - pycąc 120 km/h pod wykurwiście długą górę przy prawie 40 stopniowym upale, z pełnym bagażnikiem i namiotem dachowym. Jechałem i zastanawiałem się czemu wszyscy tak wolno pełzną, czy w tej Turcji jeździć nie umieją, ale po chwili sam zredukowałem i wszystko wróciło do normy.
A co do lepszego przyspieszania 2,8 w stosunku do 4,2 - rzekłbym, że to chyba w zakresie pierwszego i drugiego biegu, z których w 4,2 pierwszy jest krótszy niż w maluchu, a zanim wrzuci się drugi mija spora chwila - jedyne, czego żałuję z 2,8, to właśnie skrzynia biegów, która była zajebista. I nie chodzi o przełożenia, tylko precyzję działania i łatwość zmiany biegów. Jak pierwszy raz jechałem 4,2, to zapytałem właściciela, czy ma zepsutą skrzynię

Teraz sam mam taką i musiałem przywyknąć. Natomiast elastyczność i przyspieszenia na wyższych biegach (4, 5) są bez porównania lepsze w 4,2 niż w 2,8.
I, żeby nikomu smutno nie było - w 4,2 tez skaczą czapki, w kangurowni ponoć każdy większy warsztat ma na stanie świeżą czapkę do 4,2

Jednemu podskoczy, a inny będzie raz po raz gotował wodę i nic. Zupełnie, jak w 2,8

Mi się wydaje, że kluczowe znaczenie ma precyzja montażu i każdy najmniejszy błąd mści się prędzej czy później.
Familijny niedzielny turysta.
Ciepły sik i ziew na drogę.