10 lat Maramuresz.com - jesienny XXI Maramuresz Classic 2014

[Student]

z gwarancją

umi nawigować po mchu na drzewach i gwiazdach

[czesław&jarząbek]

zdjęcia się loczek nauczył robić ale...

na aro nadal sie nie wyznaje.



to nie żadne lata 70te tylko 90te.
deska rozdzielcza jak u korka, lustra z renówki mastera czyli prawie jak defęder, szerokie zderzaki, bajeranckie felgi.
no.



natomiast reszta galerii spoko.
https://plus.google.com/photos/10305423 ... 1604709281

[czesław&jarząbek]

żipa zdupili...



no to żeby podnieść poprzeczkę pojadę na szosówkach ponad dwudziestoletnim...defęderem

[andrzej:)]

natomiast reszta galerii spoko.
https://plus.google.com/photos/10305423 ... 1604709281

Ładnie bardzo

[Misiek Bielsko]

Fakt, teraz dopiero deskę zauważyłem, że taka, jak u Korka w Zacieku.
Reszta info wisi tutaj:
http://www.maramuresz.com/?xxi-maramure ... ylwania,51

Będzie grubo czasem.

[czesław&jarząbek]

bawoły i bramy?

[andrzej:)]

bawoły i bramy?

Pisał ze będzie technicznie wiec chyba dla inżynierów.....ciekawe jak sobie poradzą humanisci

[czesław&jarząbek]

jak cie bawół pogoni to sobie szybko z każdą bramą poradzisz

[Misiek Bielsko]

Bawoły zjedli cyganie, bo widziałem raptem jednego, czy dwa. Bramy między pastwiskami są, ale w sumie to może ze trzy, czy cztery. Humaniści dadzą radę, bo sam się za takiego mam
Mogą nie dać rady półośki w landroverach disco 200 i 300, dwa podjazdy do objechania bokiem. Żeby nie było, że nie uprzedzałem.

[czesław&jarząbek]

sam jesteś...półośka co nie daje rady

a ty niby czym jedziesz, swoim czy na krzywy ryj z endriu ponownie?

[Misiek Bielsko]

Swoim.

[czesław&jarząbek]

aha

[GAZFAN]

sam jesteś...półośka co nie daje rady

a ty niby czym jedziesz, swoim czy na krzywy ryj z endriu ponownie?

Z tym Endriu?

[Misiek Bielsko]

Endriu jest tyko jeden

[Misiek Bielsko]

Lista zgłoszeń praktycznie pełna, tym razem Land Rovery w przewadze, sprawdźcie sobie może luzy w mostach, żeby nie było, że nie ostrzegałem
Dla leniwych info jeszcze wkleję szczegółowe:

Kochani!
Veni , vidi i prawie vici. Spędziliśmy w Rumunii chwile piękne, ale również chwile grozy. Zgubiona szczoteczka do zębów, ogromny pająk w samochodzie, a także poczucie wyobcowania pośród uśmiechniętych pasterzy w górach, których gęste brody tak bardzo nam przypominały o naszych hipsterskich przyjaciołach z uniwerku w Cluj-Napoca – to wszystko zmieniło nas, odcisnęło swoje piętno. Nie tylko w naszych głowach – przykładem niech będzie mój ukruszony ząb, czy też rozsypane w drobny mak łożysko piasty w kochanym jeepku Andrzeja. Czas jednak płynie nieubłaganie, niczym palinka przy jesiennym ogniu, zatem postaram się zgrabnie opisać, co, jak i gdzie w temacie XXI Maramuresz Classic.

Spotykamy się w sobotni wieczór (27.września) w hotelu La Contele Dracula w miejscowości Suncuius, jakąś godzinę jazdy od Oradea (N46 57.203 E22 31.628). Czekać będą tam na nas nasi krwiożerczy przyjaciele oraz pokoje 2, 3 i 4-osobowe w cenach ok. 150-200zł za pokój ze śniadaniem. Do dyspozycji mamy takie cuda, jak kręgielnia, stoły bilardowe, a także basen. Odkryty, ale co tam…

W niedzielny poranek rześcy i w kapitalnych nastrojach udamy się na trasę, być może wcześniej zahaczywszy o ekstremalny spływ pontonem, czyli farting… Rafting znaczy. Tę atrakcję próbuję jeszcze uzgodnić z lokalnym specem w tej dziedzinie, co napotyka pewne trudności, bo pomimo że jesteśmy w Rumunii, mówimy w różnych narzeczach węgierskiego, niemniej jednak postaram się dopiąć sprawy dla Was. Farting to koszt ok.120lei/zł za 3-4 godziny atrakcji.

Słówko o trasie: Rozpisana na 5 dni roadbookowych i ostatni, który najpewniej poprowadzę w kolumnie, jest trasą z której chyba jestem najbardziej zadowolony w ciągu tych 10 lat. Jadąc górami Padurea Craiului, Vladeasa, czy nie raz i nie dwa doświadczycie zachwytu widokami, a przedzierając się przez lasy Padis oraz strumienie, czy drogi zrywkowe w Bihorze strach oraz gniew na osobę organizatora na przemian zmrożą i zagotują Wam krew, czy co tam macie.

Trzeci nocleg, bo trzeba Wam wiedzieć, że dzień trzeci może okazać się najtrudniejszym, zaplanowałem w hoteliku 4Seasons, gdzie skorzystamy z dobrodziejstw ogrzewania, sauny, basenu, czy takich drobiazgów, jak ciepła woda, czy czysty ręcznik. Nocleg ze śniadaniem to ok.170 lei za dwójkę. Oczywiście nieobowiązkowo - można spać na dziko.

Tym razem nie zwiedzamy kościołów, klasztorów, ani kaplic. Zobaczyć za to będzie można takie cuda natury, jak Cetatile Ponorului, wąwóz Galbeni, lodową jaskinię Scarisoara. Dostęp do nich jednak wymagał będzie umiejętności komandosa, czyli opuszczenia wozu i przejścia 10-30 minut PIESZO. Również rzeczy zwyczajne - piękne łąki, pola, sady, stodoły i całe mnóstwo lokalnych klimacików. Zwiedzimy tez najprawdopodobniej Alba Iulię lub Cluj Napoca – jedno i drugie warto. Jeśli ktoś będzie chciał, to skoczy sobie na Transalpinę, która jest mega blisko końcówki trasy. Wszystko to oczywiście można wyguglać i obejrzeć na zdjęciach w internetach, ale zapewniam, że okupione pewnym wysiłkiem dotarcia na miejsce, smakować będzie lepiej.

Słówko nt. trudności trasy. Objechana została jeepem rubicon na oponach typu ”słabe mt”, czyli Cooper Discoverer STT (32”), z liftem 2 cale i wyciągarką używaną dwa, czy trzy razy. Dało radę mimo, iż niebo raczyło nas naprzemiennie deszczem i… deszczem, począwszy od połowy dnia drugiego. Błoto jest, ale pod błotem zazwyczaj jest kamień, więc dramatu nie ma. Dramat robi się wtedy, gdy kamień jest na tyle duży, że prześwitu brak, albo na tyle luźny, że trakcja znika. Takich miejsc jest kilka, da się je zrobić technicznie, niemniej jednak, jeśli będzie akurat padać, a ktoś będzie dysponował słabszym bieżnikiem – zorganizuję możliwość objazdu bokiem. Jak wiemy, na służby medyczne (zwłaszcza rumuńskie) pośrodku niczego liczyć nie sposób. Mamy tez niespodzianki w postaci śliskich trawek, kilku strumyków i dróg zrywkowych, ale jako że niezgoda rujnuje, a zgoda buduje (np. drogi) – dacie radę. Poza tym w kupie siła

Podsumowując:
- miejscami będzie trzeba się skupić, a pewnie i wyciągnąć czasem,
- pogoda zawsze jakaś jest, ale weźcie ciepłe i nieprzemakalne rzeczy oraz dobre śpiwory,
- opony AT to rozsądne minimum, wyciągarka niekoniecznie, ale przydatna może być. Rozmiar seryjny to dużo technicznej jazdy, ale się da,
- dobre (sprawdzone) punkty holowania,
- radio CB,
-ubezpieczenie podróżne, porządna apteczka i dobry assistance na Europę,
- dystans do siebie i innych, brak ciśnienia na trasie i przy ognisku, poczucie humoru, ale też minimum empatii dla tych mniejszych duchem lub sprzętem i chęć pomocy kolegom – to cechy immanentne porządnego uczestnika

Kończymy imprezę w czwartek-piątek, więc na sobotę na luzie dojedziecie do domów, a w niedzielę jeszcze suma i przepierka rzeczy ukradkiem, żeby sąsiedzi nie widzieli ;P

Jeśli nie przeraża Was perspektywa takiej przygody – serdecznie zapraszam na 10-lecie Maramuresz Classic.
Pozdro!
EDIT:
Sam roadbook to ok. 400km, odcinki dzienne to 40-100km rozpisane na 5 dni po 6-9h jazdy i zwiedzania (jaskinie, wąwozy, zjawiska krasowe). Jako że jesienią dni są krótsze postanowiłem robić nieco krótsze odcinki dzienne, niż dawniej, bo często zdarzało się, że ludzie dojeżdżali na biwaki po ciemku błądząc. Ostatni, szósty dzień zostawiam, jako fakultatywny - przejazd w grupie przez Góry Trascaului, odwiedziny cytadeli w Alba Iulia , a potem wizyta na starym mieście w Cluj Napoca. Możecie tez jeszcze obskoczyć Transalpinę w sobotę i na niedzielę wieczór wylądować w domu.

Misiek

[andrzej:)]

Lista zgłoszeń praktycznie pełna, tym razem Land Rovery w przewadze

Aha

[s3R]

Może być wesoło... ale się nie uda tym razem niestety wybrać.
Andrzej szykuj zaklęcia odczyniające.

[andrzej:)]

Mam wprawę, byłem nawet na złocie LR, oczywiście Jeepem

[Misiek Bielsko]

No to mamy komplet, a nawet lekki nadkomplet. Do zobaczenia na miejscu, prognozy są optymistyczne

[czesław&jarząbek]

prognozy srozy pażywiom uwidim

[s3R]

Zazdraszczam...

[Drako]

nie ty jeden

[alfik]

Choć z powodów rodzinnych opuściłem trasę dzień wcześniej i już wracam, to powiem jedno - było super. Po pierwsze roadbookowy charakter imprezy pozwalał jechać we własnym tempie i zapewniał rozrywkę żonie. Po drugie trasa - z minimalną ilością asfaltu, pięknymi widokami i odpowiednią ilością off-roadowych wyzwań wymagających bardziej jazdy technicznej niż orania w błocie. Misiek załatwił też piękną pogodę Efekt taki, że moje Pajero, które już było wystawione na sprzedaż, zostaje w domu - żona nie zgadza sie na pozbycie terenówki i planujemy kolejne wyjazdy - takie imprezy uzasadniają trzymanie auta. Dodatkowa pochwała należy się za świetne pamiątki, w tym koszulki w których nie wstyd wyjsć na ulicę. Dzięki Misiek.

[grzes]

to teraz tylko czekamy na foto

[Takayuki]

Coś będzie, tylko jakość jak z 10-letniej komórki, ISO przestawiliśmy niechcący na manualne 800 i nikt nie zmienił do przedostatniego dnia, geniusze kurcze