Nie wiem, ale wydaje mi się...
że zbędnie dorabiana jest jakaś głębsza ideologia do wyborów w USA i samego Trumpa. Tłumaczenie, że w tym było coś więcej, że ktoś się kierował programem a Trump go miał...
Jedyne co miał to populistyczne hasła i Elona, który ma pod kontrolą gigantyczne i najbardziej skuteczne narzędzie do ogłupiania mas - internet. Dodajmy do tego jeszcze fakt, że przeciętny Amerykanin nie jest ani jakoś specjalne wykształcony, ani też nie żyje na jakimś specjalnym poziomie. Dlatego i tylko dlatego to pykło. Nie było tam niczego więcej. Populizm, zasięgi i podatna masa.
Mają swojego Dyzmę, tak im Musk internetem wykreował, ok, ich sprawa. Jedyne co mnie martwi, to to, że działania tego indywiduum, będą wpływać dość istotnie na nas i nie mam tu na myśli tylko gospodarki.
Do tej pory USA były swego rodzaju strażnikiem kształtu świata, jaki został osiągnięty po IIWŚ kosztem niezliczonych ofiar. Teraz ten oszołom wysmarowany samoopalaczem chce z tego strażnika zrobić imperialnego dzikusa. Tu Grenlandia, tam Panama, zatoka będzie amerykańska a Gaza rivierą. Silny rządzi, zrobimy to bo możemy, takie hasła lecą w świat. No kurde, co może pójść nie tak? Niestety dużo, bo na świecie jest jeszcze paru takich, co czują się silni i mogą poczuć się zachęceni.